Poprzedni rozdział
Powrót o poziom wyżej
Następny rozdział

Powrót do spisu treści


11. Radawnica [Radawnitz]

      11 km na północ od Złotowa

 

Radawnica jako pierwsza stała siedziba polskiej gałęzi rodu na terenie Królestwa Polskiego, z której wywodzą się wszyscy nasi przodkowie „po mieczu” zajmuje szczególne miejsce wśród miejscowości związanych z historią rodziny.

Wieś ta leżąca na północnym skraju Wielkopolski w ziemi zwanej Krajną, należała administracyjnie od XIV. wieku do powiatu nakielskiego w województwie kaliskim. Ziemia nakielska natomiast posiadała od XIV. do XVIII. wieku odrębnego starostę grodowego, niezależnego od starosty generalnego Wielkopolski. W połowie XVI. wieku, dodatkowo pewną odrębność administracyjną z własnym sądem grodzkim w Wałczu, uzyskała ziemia wałecka. Dlatego też prawie wszystkie dokumenty grodzkie, istotne zarówno dla historii Radawnicy, jak i naszego rodu w okresie radawnickim, „oblatowane” (uprawomocniane) były w tych dwóch miastach.

K.J. Hładyłowicz, autor książki zatytułowanej „ZMIANY KRAJOBRAZU I ROZWOJU OSADNICTWA W WIELKOPOLSCE OD XV DO XIX WIEKU” (wyd. Lwów 1932.), na stronie 245. w rozdziale zatytułowanym „Osady wspomniane w źródłach w latach 1401 – 1523” w pozycji 69. podaje Radawnicę jako miejscowość wymienioną po raz pierwszy w księgach grodzkich Nakła {IN 1432-61 f. 89, gdzie IN = Nakielskie Księgi Grodzkie} w roku 1432. i to jako posiadającą już w 1440. własną parafię. Co prawda „LUSTRACJA WOJEWÓDZTW WIELKOPOLSKICH I KUJAWSKICH – 1565” (wyd. Bydgoszcz 1961.) na stronie 141. wymienia Radawnicę jako założoną przez kasztelana poznańskiego Piotra Czarnkowskiego 7. lub 8. lat przed datą tej lustracji, czyli ok. 1557/8. roku , ale w świetle informacji o wcześniejszym wpisie w nakielskich księgach grodzkich, należy uznać podanie takiej  daty jej założenia za skutek niedoinformowania ówczesnych lustratorów; jest natomiast prawdopodobne, że w wymienionym roku nastąpiło wtórne zasiedlenia przez Piotra Czarnkowskiego wegetującej, częściowo wyludnionej wsi, co autorzy sprawozdania potraktowali jako równoznaczne z aktem jej założenia. Potwierdzenia, zresztą całkowicie wiarygodnego zapisu w nakielskiej dokumentacji grodzkiej, o istnieniu w 1440. parafii wiejskiej w Radawnicy należałoby poszukiwać wyłącznie w aktach kościelnych, o ile w archiwach archidiecezjalnych zachowały się jakiekolwiek dokumenty z tego okresu. W każdym bądź razie wiadomość ta przesuwa istnienie w tej miejscowości kościelnej jednostki administracyjnej, jaką jest parafia o prawie 300. lat w głąb dziejów, zaś samej wsi dodaje splendoru historycznego, zważywszy że zapis w aktach grodzkich odnosił się do już istniejącej ukształtowanej miejscowości, której datę powstania należy niewątpliwie przenieść w jeszcze wcześniejszy okres.

W kwestii etymologii nazwy wsi, istnieją w literaturze dwie równoprawne teorie. Jedna, prezentowana przez niemieckiego historyka i etnografa tych ziem Otto Goerke’go, wywodzi jej nazwę od uczucia radości; cytat z jego książki „Der Kreis Flatow” (wyd. w 1918. w Złotowie, str. 613.) brzmi: „1653. Radawnice, Radownicza, Radawnica, Radawnice i (1766) Radawnitz. Od „radować się”; zatem Radawnitz = dolina radości”, wersję tę przyjęły autorki założonej 30. kwietnia 1964. „Kroniki Radawnicy” przechowywanej w czytelni bibliotecznej w miejscowym pałacu. Wydany prawie równocześnie z książką  Goerke’go, bo w 1920. roku w Poznaniu „Skorowidz polsko-niemiecki i niemiecko-polski miejscowości Województwa Pomorskiego i Wolnego Miasta Gdańska”, podaje jako obowiązującą nazwę – tłumaczenie z języka niemieckiego, zatwierdzone przez „KOMISJĘ DLA USTALANIA NAZW” w wersji „Radownica”. Należy również dodać, że także tylko taką wersję zna „SŁOWNIK GEOGRAFICZNY KRÓLESTWA POLSKIEGO”, którego IX. tom z hasłem nazwy wsi ukazał się w 1888. oraz przeważająca część autorów ze znanym genealogiem prof. W. Dworzaczkiem na czele, piszących na temat Radownicy w okresie przed II. wojną światową używa wyłącznie tej wersji nazwy.

Drugą wersję, w brzmieniu obecnie obowiązującym, czyli „Radawnica” wprowadził Stanisław Rospond w opracowanym w 1951. „SŁOWNIKU NAZW GEOGRAFICZNYCH POLSKI ZACHODNIEJ I PÓŁNOCNEJ” (wydanym we Wrocławiu przez Polskie Towarzystwo Geograficzne).

 

Ten sam autor, w roku 1984. w opracowanym przez siebie „SŁOWNIKU ETYMOLOGICZNYM MIAST I GMIN PRL” (wydanym przez Wydawnictwo Zakładu im. Ossolińskich) wywiódł nazwę wsi od zapisów dokumentacyjnych z lat 1440. – „Radawska” i 1578. -  „Radawnicza”, opierając się na prasłowiańskim znaczeniu przymiotnika „rad” jako „prędki”, „szybki”, twierdząc, że nazwy te były pierwotnie nazwą rzeki, od której dopiero wzięła nazwę miejscowość.„Nad tą rzeką Radawą powstała osada Radawska, a potem Radawnica” (w 2002. uzyskałem informację, że współcześnie zwana jest Lisią Strugą).

Gwoli ścisłości należy powiedzieć, że wersji „Radawnica” używał  chyba jako jedyny w okresie międzywojennym Andrzej Krajna-Wielatowski w swojej książce „ZIEMIA ZŁOTOWSKA”  wydanej przez BIBLIOTEKĘ KRESOWĄ w 1928. roku, który jako mieszkaniec tej ziemi tłumaczył najpewniej dosłownie nazwę niemiecką „Radawnitz”.

Ze stosunkowo nielicznych opracowań dotyczących Radawnicy należy przytoczyć te pozycje, które opierają się na dokumentach źródłowych, względnie wnoszą istotne wiadomości do historii tej już przeszło pięć i pół wieków istniejącej miejscowości. Na pierwszym miejscu należy zacytować tu niezmiernie rzetelną książkę Przemysława Szafrana – stanowiącą dysertację habilitacyjną autora - pod tytułem „OSADNICTWO HISTORYCZNEJ KRAJNY W XVI-XVIII W. (1511 – 1772)”, wydaną w Gdańsku w 1961. przez Gdańskie Towarzystwo Naukowe:

  „Radawnica — Radawnitz, par. Zakrzewo, następnie w r. 1766 Radawnica

         O s a d a. Pierwsza wzmianka 1432 (Hładyłowicz, s. 245). W 1618— 53 kościół, filia Złotowa (Parczewski, s. 289; VCamen., s. 318). Od 1726 sa­modzielna parafia (Goerke, s. 618; Kujot, s. 334).

W ł a s n o ś ć. W 1653 A. K. Grudziński (VCamen., s. 318). W 1695 M. Działyński (APelpl., K 15, k. 62). W 1719—73 Osten (Goerke, s. 613; KA 202, k. 161).

O b s z a r  u p r a w n y. W 1576—77 3 ł., a w 1578—79 20 ł., z czego w 1580—81 7 ł. opustoszało (ASK I 12, k. 668; I 4, k. 531v). W 1618 20 ł., w tym 12 opustoszałych (Parczewski, s. 289). W 1653 20 kmieci; było ich przedtem 33 (VCamen., s. 308). W 1695 33 ł. — 30 kmieci (APelpl., K 15, k. 62). W 1773 folwark 10 ł, wieś 24,5 ł. (KA 202, k. 161v).

R z e m i o s ł o — p r z e m y s ł. W 1576 młyn o 1 kole, a w 1578—1618 4 rzemieślników (ASK I 12, k. 668; Parczewski, s. 289). W 1773 karczma i krawiec (KA 202, k. 161v).”

Przytoczony tekst dokumentuje wyżej sformułowaną tezę o wtórnym zasiedleniu Radawnicy około roku 1577. przez Piotra Czarnkowskiego, podając obszar uprawianej tam ziemi w latach 1576-77 w ilości 3. łanów (1. łan chełmiński zwany również na północy Polski włóką – obowiązujący w XVI. w. na terenie województwa kaliskiego = 16,8 ha) i prawie siedmiokrotny wzrost uprawnego areału w latach 1578 -79 do powierzchni 20. łanów. Wzrost ten staje się znaczący po przeliczeniu na hektary i przy uwzględnieniu obowiązującego wówczas sposobu uprawy ziemi w systemie zwanym „trójpolówką” (zboża ozime – zboża jare – ugór), z areału 33,6 ha z ugorem 16,8 ha, do 224 hektarów uprawianej, co roku ziemi z ugorem 112. hektarów.

Wobec spustoszeń dokonywanych w polskich archiwach począwszy od połowy XVII. wieku  oraz pamiętając o szczególnej roli jaką w I. Rzeczypospolitej odgrywał kościół katolicki, który w zasadzie utrzymał swoje archiwalne zbiory w miarę kompletne, historię danej miejscowości można niejednokrotnie częściowo poznać dzięki dokumentom dotyczącym funkcjonującego w tej miejscowości kościoła, dlatego też w opisie najwcześniejszych dziejów Radawnicy odgrywa on tak dużą rolę.

Wracając, więc do kwestii istnienia w Radawnicy parafii, trzeba zauważyć, że P.Szafran nie ustosunkowuje się do informacji podanej przez Hładyłowicza o jej funkcjonowaniu już w 1440. roku, wymienia natomiast inne źródła, z których zaczerpnięte wiadomości są ze sobą niekiedy wręcz sprzeczne. Tak, więc przywołany na okoliczność istnienia samodzielnej parafii, a mający niewątpliwie do dyspozycji archiwalne źródła kościelne, ksiądz Stanisław Kujot w swej książce „Kto założył parafie w dzisiejszej diecezji chełmińskiej” (Roczniki Toruńskiego Towarzystwa Naukowego numery 9-12 z lat 1902-1905) w części pierwszej, wydanej w Toruniu w 1903. na stronie 334/335 pisze:

„W Radawnicy zachodzi kościół nie prędzej jak r. 1729. Założył go dziedzic tamtejszy Jan Wigand von Osten – Sacken. Akt wyłączenia wsi z parafii złotowskiej jest z r. 1726.”

 

Podobne stanowisko prezentuje Otto Goerke, który w swej książce „Der Kreis Flatow” pisze z kolei, że w Radawnicy do 1578. nie było kościoła, który pobudowano dopiero po tej dacie, a oddzielna parafia powstała w 1726. roku.

Natomiast przywołany również źródłowo A.J. Parczewski, który wydał w Warszawie w 1879. i opatrzył wstępem książkę omawiającą pobór podatków na terenie Wielkopolski, pod tytułem: „ANALEKTA WIELKOPOLSKIE – TOM I – REJESTR POBOROWY WOJEWÓDZTWA KALISKIEGO – 1618-1620” na stronie 289/290 wymienia w ramach powiatu nakielskiego pozycję: „Parochia Radownicza” z której podatki winny być pobierane od 8. właścicieli ziemskich, 9. ogrodników  i  4. rzemieślników; przy czym 12. ogrodników i rzemieślników zeznało pod przysięgą, że ich obejścia uległy spaleniu, w związku z czym wymiar podatku uległ prawdopodobnie zmniejszeniu.

Zważywszy, że autor w swoim wprowadzeniu do książki w pełni  dokumentuje autentyczność zachowanego spisu podatników i wymiaru podatków, sporządzonego w latach 1618-1620 przez wice wojewodę kaliskiego Piotra Gniewosza, istnienie w 1618. roku w Radawnicy jednostki kościelnej utożsamianej terytorialnie z parafią, nie może nasuwać żadnych wątpliwości. Z braku innych świadectw nie można stwierdzić czy była ona nieprzerwaną kontynuacją parafii z 1440. roku, czy też po przerwie – krótszej lub dłuższej - nowo zorganizowaną jednostką, po znaczącym uzupełnieniu przez Piotra Czarnkowskiego zaludnienia Radawnicy w latach 1577/8. Najbardziej wiarygodne jest to ostatnie przypuszczenie.

Kolejnym źródłem wymienionym przez P. Szafrana, dokumentującym istnienie w połowie XVII. wieku  kościoła w Radawnicy jest sprawozdanie z wizytacji przeprowadzonej w ramach całościowego przeglądu Archidiakonatu Kamieńskiego, z polecenia Arcybiskupa Andrzeja de Leszno Leszczyńskiego w latach 1652. – 1653., zawarte w tomach XI.- XV. wydanego w latach 1907 – 1911 przez Towarzystwo Naukowe w Toruniu, zbioru dokumentów „FONTES”, o przydługim tytule: „VISITATIO ARCHIDIACONATUS CAMENENSIS. ANDREA DE LESZNO LESZCZYŃSKI ARCHIEPIS-COPO. A. 1652 ET 1653 FACTA.”                                   

Tom XII. zawierający to obszerne sprawozdanie, wydrukowany został w 1907. w Toruniu i na stronie 318. podaje dokonany przez wizytatora szczegółowy opis istniejącego w Radawnicy kościoła pod wezwaniem św. Barbary, podkreślając jednak, że stanowi on „filię Złotowa”. To samo jednak sprawozdanie na stronie 315. cytuje równocześnie - poprzedzający wizytację o 34. lata - dokument z 28. listopada 1619. o inwestyturze w Kamieniu archidiakona i oficjała Jana Dorengowskiego, tytułując go między innymi godnościami, „honorowym plebanem Radownicy”. Można się jedynie domyślać, że ta nieduża w roku 1619. parafia, w następnym okresie spadła do rangi filialnego kościoła liczniejszej i silniejszej parafii w Złotowie,  erygowanej przez Jana Potulickiego w dniu 27. maja 1619. i zatwierdzonej przez władze kościelne w aktach Chojnic w dniu 14.03.1621.

Według wizytatora, kościół w Radawnicy był solidnym drewnianym budynkiem z jednym ołtarzem, chórem, amboną i chrzcielnicą wyposażoną w spiżową misę, pochodzącą z kościoła złotowskiego. Zarówno ściany jak i lico ołtarza było ozdobione malunkami zaś z sufitu zwieszały się drewniane świeczniki. Dzwonnica określona jako dobra, wyposażona była w dwa dzwony, zaś przyległy cmentarz był solidnie ogrodzony. Oddzielna, drewniana zakrystia wyposażona była w zamykane skrzynie na paramenty kościelne i naczynia liturgiczne. Kościół nie posiadał żadnego uposażenia za wyjątkiem legatu w kwocie 100 florenów, ufundowanego przez wioskę względnie miejscowy folwark [zastosowany termin łaciński może oznaczać zarówno jednego, jak i drugiego fundatora]. Sprawozdanie z wizytacji zostało potwierdzone przez dwóch zaprzysiężonych - najpewniej mieszkańców Radawnicy - garncarza Alberta i Jana Wojtaszka. Charakterystyczne jest zaznaczenie przez wizytującego - w tekście sprawozdania, braku konsekracji czynnego przecież kościoła, co należy rozumieć, że poświęconej świątyni nie odwiedził do daty wizytacji właściwy jej biskup, celem spełnienia tego obrzędu.

Z tego samego sprawozdania  można dowiedzieć się również o zaludnieniu wsi w latach przeprowadzanej lustracji, otóż w opisie parafii złotowskiej wymieniona jest posiadłość ziemska w Radawnicy [„villa Radownica”]z  20. oczynszowanymi dzierżawcami [„colonos”], których niegdyś było 33.; sądzę, że posiadanie przez każdego takiego dzierżawcę obejścia gospodarskiego było niezbędne do uprawy ziemi, a że w każdym z nich żyły zazwyczaj trzypokoleniowe rodziny z bardzo licznym potomstwem, liczba przeliczeniowa 10/12. osób na obejście nie powinna odbiegać od ówczesnej rzeczywistości.

 Doliczając bezrolnych wyrobników nie ujętych w sprawozdaniu myślę, że ludność Radawnicy, w roku lustracji wynosiła ponad 200. osób.

Następnym dokumentem zaświadczającym ciągłość istnienia w początkach XVIII. wieku w Radawnicy kościoła parafialnego jest akt jego uposażenia, obecnie przechowywany w dokumentach parafii p.w. Wniebowzięcia N.M.P. w Złotowie.

Dokonany przez naszego antenata – Jana Wiganda Osten - Sacken w 1726., w którego tekście fundator nazywając na wstępie miejscowego księdza kilkakrotnie „rządcą”, później jednoznacznie mówi o nim jako o „proboszczu”, niemniej obydwa te określenia odnosić należy do administratora parafii, którym w owym czasie był ksiądz Jan Wilhelm Hun. Analogicznie „proboszczem” określa Jana Huna zarówno kanonik Józef Blistron w wyciągu z protokółu z przebiegu konsystorza kamieńskiego sporządzonego w dniu 05.10.1727., jak i arcybiskup i prymas Teodor Potocki w akcie zatwierdzającym tę darowiznę, datowanym 19.05.1730. roku na zamku w Uniejowie. Nie sądzę, aby w wymienionych dokumentach tytułu „proboszcz” używano -  niejako uprzedzając fakty - wyłącznie grzecznościowo. Tekst ten jako przesądzający wątpliwości przytaczam w całości:

AKT UPOSAŻENIA PARAFII W RADAWNICY SPISANY PRZEZ                                                   JANA WIGANDA OSTEN - SACKEN W DNIU 13.09.1726.

Działo się w Kamieniu w piątek trzynastego września Roku Pań­skiego tysiąc siedemset dwadzieścia sześć .

Wobec Urzędu w obecności urzędujących Konsystorialnych radców Kamieńskich stawił się osobiście znakomity Jan Wigandus von Osten-Sakken, podpułkownik Jego Królewskiej Mości, dziedzic i właściciel dóbr Radownica i innych do nich należących, będąc zdrowym na umyśle i ciele, jawnie z dobrej woli i wymownie oraz wyraźnie uznał po głębszej rozwa­dze, że Kościół radawnicki aż dotąd był pozbawiony pewnego uposażenia i miał tak dalece skromny dochód, że ledwo wystarczał na odpowiednie utrzymanie jego rządcy. Dlatego na podstawie patronatu i swego prawa nadawania rządów (i dóbr) wiedziony pobożnością, aby cześć Boża wzrosła w wyżej wymienionym Kościele, a rządca jego obecnie, i następcy jego mieli odpowiednie utrzymanie, postanowił powiększyć ich dochód i dlate­go to niniejszym czyni:

Do ziemi od dawna, należącej do wymienionego kościoła we wsi Radawnica przyłącza i jednoczy drugą ziemię tak zwaną Łuczyńską oraz dalszą z wsi Grudna, obie ziemie z należącymi łąkami - obecnemu rząd­cy Kościoła i następcom jego teraz i na zawsze je daje, daruje, odstę­puje i zapisuje.

Poza wymienionymi dobrami ma przewielebny ksiądz proboszcz tak­że półwłóczek „Cmethonalem” zwany w miejscowości Kamień, we wsi Krzywowieś tak samo pół włóki, oraz części pola zwanego powszechnie „Ostrowy” - która od dawna należy do Kościoła. Te pola wymienione uprawiają rolnicy i na podstawie umowy z przewielebnym proboszczem zawartej zobowiązani są od­pracować czynsz. Jeżeli chodzi o „Meszne” to przewielebny proboszcz, obecny i jego następcy, otrzymają co roku jej połowę w okresie zasiewów, a następnie drugą połowę na Świętego Marcina biskupa.

Dostawać ją będą :

Ze wsi Radawnica z dwudziestu pięciu włók - dwadzieścia pięć miar psze­nicy inaczej ćwiertnie, słusznej miary złotowskiej - połowę owsa, miano­wicie połowę od trzynastu.

Z miejscowości niemieckich, mianowicie z miejscowości Kamień od piętnastu i pół włók po jednym korcu od włóki, inaczej dwa rzeszotniki pszenicy, połowę owsa. Z miejscowości Krzywawieś    czyli dawnej Krzywa Struga z dziewiętnastu włók dziewiętnaście korców pszenicy i poło­wę owsa.

Ze wsi Landek z jedenastu włók, jedenaście korców pszenicy, po­łowę owsa.

Z miejscowości Górzno z piętnastu włók piętnaście korców pszenicy, połowę owsa.

Z miejscowości Grudna z dziesięciu włók pszenicy dziesięć korcy, owsa połowę, mianowicie pięć korcy wyżej wyszczególnionej miary. We wsi Radownica pięć włók cmetonalskich zamieniły się w ugór, w Kamieniu trzy włóki, w miejscowości Górzna dwie włóki, które wszystkie zasiewa dwór.

Z powodu tego ubytku jak również z powodu nieurodzajnej gleby, również w miejscowościach niemieckich podobnie do miejscowości Radownica, „meszne” nie może być świadczone (albo zobowiązani nie są w stanie meszne  świadczyć - wyjaśnienie tłumacza).

 

 

Dla wyrównania tego znakomity mąż przydziela przewielebnemu proboszczowi i jego następcom czterdzieści imperiałów - licząc jeden imperiał po pięć tymfów - płatne każdego ro­ku w święto świętego Marcina biskupa. Na mocy dawnych ciężarów i zobo­wiązań wobec znakomitego uznającego to męża poddani co roku mają świad­czyć na pewno ciążącą na nich sumę a to :

z miejscowości Kamień - dwanaście imperiałów,

z miejscowości Krzywawieś - dziesięć imperiałów,

z miejscowości Radownica i Landek, pięć imperiałów,

z miejscowości Grudna, dwa i pół imperiała, obliczając jak wyżej impe­riał po pięć tymfów.

Starsi tych miejscowości będą zobowiązani w odpowiednim czasie ściągać i co roku w wyznaczonym czasie dać, zapłacić i uiścić tę sumę przewielebnemu proboszczowi teraz i jego następcom pod rygorem egzeku­cji dworskiej.

Jeżeli zaś nazwane miejscowości nie mogłyby uiścić wymienionych sum z powodu jakiejś przyczyny, nieszczęścia albo jakiego wypadku, zna­komity mąż obiecuje, uznaje i zobowiązuje siebie i swoich następców czy posiadaczy tychże dóbr do całkowitej, jedynej, prostej następców i pozasądowej re­kwizycji albo interpelacji, aby bez jakiejkolwiek zwłoki, odkładania i wahania w wymienionych wypadkach zobowiązania zostały wykonane oraz aby przewielebny proboszcz i jego następcy teraz i na zawsze zostali utrzy­mywani i zachowani w niezaprzeczalnym i spokojnym posiadaniu i pobiera­niu wymienionych świadczeń.

Poza tym obiecuje co roku dać przewielebnemu księdzu proboszczo­wi i jego następcom z dworu w Radownicy dwie beczki piwa i założyć bro­war w domu proboszczowskim dla wygody przewielebnego księdza proboszcza i jego domowników i następców.

„Znakomity mąż zgadza się i zobowiązuje się :

tuczyć cztery wieprze na pastwiskach z żołędziami i bukami, tak jednak, że jeżeli proboszcz chciałby więcej wieprzów tuczyć, musiałby płacić jak inni.

Ponadto ksiądz proboszcz ma: wolny połów ryb w jeziorze pod lasem dę­bowym w miejscowości Wiśniówka, a to mniejszymi sieciami, inaczej stawną albo stępną siecią albo zabrodnią, a to trzy razy w tygodniu, częściej w dniach postu. Dalej (ma ksiądz proboszcz) wolny wyrąb drzew, byleby nie owocujących, albo zdatnych do budowy - na użytek domowy - a dla bu­dowy za poprzednim zezwoleniem pana.

Wreszcie wolne pastwisko dla trzody i nierogacizny, konie na polach leś­nych, jednak nie wyrządzając szkody na łąkach i polach zasianych. Następcy znakomitego Pana, zobowiązani będą to samo czynić. Jeżeliby przewie­lebny proboszcz i jego następcy mieli owce, to powierzą je owczarzowi wiejskiemu i nie będą trzymać własnego owczarza.

Co się tyczy akcydensów, w szczególności kolendy - proboszcz obecny i następcy jego pobiorą swoistą część od każdego cmetona, od biedniejszych zaś cokolwiek ofiarują - od chrztu jednego tymfa - od za­powiedzi szóstą część miary - za ślub bez kazania dwa tymfy - organista za zapis szóstą część miary - za dzwonienie przy pogrzebie trzy asy dob­rej monety, za kondukt jednego tymfa, a organista szóstą część - za po­chówek w kościele zgodnie z jego wolą i według możliwości domagającego się. Przewielebny proboszcz za pogrzeb na cmentarzu o nic nie będzie pretendował.

Przewielebny proboszcz i jego następcy mają swobodę umawiania się zgodnie ze swoją wolą i możnością zainteresowanych, z ludźmi wolnymi owczarzami, przybyszami nie uprawiającymi ani nie świadczącymi mesznego (co do należności za pogrzeb - wyj. tłum.).

Znakomity mąż zaleca, aby w poprzednich rozporządzeniach zawsze brano pod uwagę położenie biednych. Ponadto zaleca pobożności i gorli­wości obecnego przewielebnego proboszcza i następców - miejscowości nie­mieckie, aby głosił kazania w każdą trzecią niedzielę w Kamieniu, a nas­tępnie trzecią niedzielę w miejscowości Krzywawieś.

Znakomity mąż trosz­czy się, aby przewielebny każdorazowo proboszcz był zobowiązany do oso­bistej rezydencji i na zawsze przyznaje mu dom z zabudowaniami na włas­ność (plebania w Radownicy) wszystko co było przedtem i następnie uznano.

                                                                                        Własnoręcznie podpisuje

                                                                                                 J.V. ab Osten-Sacken mp.

Dalej, aby obecnie uzgodnione postanowienia nabrały mocy prawnej i tę moc zachowały na stałe, znakomity mąż uznając to, prosi, aby one zo­stały zaaprobowane, potwierdzone i autoryzowane. Znakomity i najprzewielebniejszy ksiądz Józef Erazm de Platern, kanonik metropolitalnego Kościoła Gnieźnieńskiego, archidiakon i oficjał Kamieński, prepozyt tucholski - rozważywszy, że tego rodzaju aprobaty przekraczają jego kompetencje, dlatego, aby niniejsze postanowienia nabrały mocy prawnej, na podstawie niniejszego pisma odesłał i odsyła do najprzewielebniejszego Księcia Prymasa, najłaskawszego Pana jako ordynariusza miejsco­wego.

W obecności przewielebnego proboszcza Jana Wilhelma Huna probosz­cza Radownickiego i Alberta Sadowicza i Augustyna Partha, kapłanów ko­legialnego Kamieńskiego kościoła i mnie niżej podpisanego sekretarza.

Wypisano z protokółu czcigodnego Konsystorza Kamieńskiego i za­opatrzone pieczęcią znakomitego i najprzewielebniejszego Księdza 1727 roku - 5 października - w czasie generalnej wizytacji dokonano i posta­nowiono na mocy dekretu ...remission o ile szybciej by udzielono apro­baty na tę erekcję, na to wszystko po uprzednim zobowiązaniu się ... G.S. successor - należy tego dokonać w obozie wojskowym.

      Józef Blistron, kanonik kamieński. Sekretarz czcigodnej Konsystorii Kamieński.

          (podpis nieczytelny - mp.)


 Aleksander Filip Koludzki, prepozyt Gnieźnieński - (podpis nieczytelny)

                                                                                   Komisaryczny wizytator generalny.

        

Teodor Potocki, z Bożej i Stolicy Apostolskiej łaski arcybiskup Gnieź­nieński, Legat Urodzony (legatus natus) - Prymas Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego i Pierwszy Książę - niniejszym pismem oznajmiamy i podajemy do pewnej wiadomości wszystkim i poszczególnym osobom, do których to należy, należeć będzie, lub w jakiś sposób będzie mogło należeć: - że widzieliśmy i przeczytaliśmy wyżej wymienione pis­mo o uposażeniu dochodu na utrzymanie proboszcza przy kościele parafialnym w Radownicy w archidiecezji naszej położonej w archidiakonacie ka­mieńskim, - dokonał tego hojny Jan Wygandy von Osten-Sacken - podpułkow­nik Jego Królewskiej Mości, dziedzic i właściciel dóbr Radownica oraz patron i kollator - wobec Konsystorza Kamieńskiego w piątek dnia trzy­nastego września roku pańskiego 1727 - sprawdziwszy pisma już potwier­dzone w innym czasie przez ten sam urząd konsystorialny Kamieński po dokładnym zbadaniu ich uznaliśmy, że należy zatwierdzić i potwierdzić naszą władzą jako ordynariusza owe pisma odnośnie wyżej wymienionego powiększenia (majątku parafii), które ma mieć ważność na zawsze wraz z innymi wartościami jako wynik powiększenia czci Bożej . Na mocy obecnego pisma zatwierdzamy, potwierdzamy, uznajemy ich stałą wartość, po­stanawiamy i oświadczamy, że to musi być zachowane. Na dowód czego da­jemy niniejsze pismo w naszym zamku Uniejowie dnia dziewiętnastego miesiąca maja roku Pańskiego tysiąc siedemset trzydziestego.

                                                                             (-) Teodor arcybiskup i prymas

                                                                                            /pieczątka/

Z „Copia - Actum Cameni die Veneris decima tertia mensis Septembris anno Domini millesimo septigentesimo vigesimo sexto'''.

Tłumaczył ks. A. Gramza”

 

Cytowane wyżej dokumenty w sposób jednoznaczny mówią o uposażeniu przez Jana Wiganda Osten – Sacken parafii radawnickiej i zatwierdzeniu przez prymasa Teodora Potockiego „uposażenia dochodu na utrzymanie proboszcza przy kościele parafialnym w Radownicy”  oraz „...powiększenia (majątku parafii)...”; w żaden sposób nie można się w ich tekście doszukać stwierdzeń o fakcie erygowania nowego kościoła względnie nowej parafii w Radawnicy, jak chcą tego nie tylko opracowania XX. wieczne, ale i niektóre dużo starsze, uprzednio cytowane dokumenty kościelne.

W tym miejscu należy również zamieścić informację o kolejnym dokumencie kościelnym przyjmującym niejako automatycznie, błędną - w świetle przytoczonych źródeł - datę erygowania kościoła w Radawnicy. Otóż w Archiwum Kapituły Metropolitarnej w Gnieźnie pod sygnaturą E 42 znajduje się spisane w języku łacińskim sprawozdanie z wizytacji archidiakonatu kamieńskiego, na terenie którego w drugim dekanacie łobżenickiem w pozycji 10. wizytowana była w dniu 25.01.1766. Radawnica.

Rozdział odnoszący się do sprawozdania z tej wizytacji nosi tytuł: „Radawnica – Ibidem Filiales in Krzywawieś, Grudna et Kamien, de Hospitale Pauperum, et Oratori um Privatt in Gurzna.”  informując, że czynności lustracyjne przeprowadzone zostały jednocześnie w kościołach filialnych w Krzywej Wsi, Grudnie i Kamieniu oraz w przytułku dla ubogich i prywatnej kaplicy w Górznie. W treści sprawozdania zaznaczone jest, że erekcja kościoła p.w. św. Barbary odbyła się z fundacji „Mgfcum Joannem Viganorum ab Osten Sakin Vice Colonellum SaRaMttis Bonorum Radownica Haeredem”, który również ofiarował kościołowi monstrancję wykonaną w przeważającej mierze ze srebra.

Wizytatorzy w sprawozdaniu zaznaczyli również, że w czasie ich bytności „Jus Patronatus – Est Gnosorum Francisci Aegidii et Joannis Casimiri ab Osten Sakin Fratruminter Segermanorum” , co można przetłumaczyć, że „prawo patronatu [nad kościołem parafialnym] sprawują rodzeni bracia – dobrze urodzeni Franciszek Egidiusz i Jan Kazimierz von Osten Sakin”.

Aby zakończyć omawianie spraw parafii radawnickiej należy wymienić spis jej znanych proboszczów, terytorialny zasięg parafii i to, co wiadomo z literatury przedmiotu o losach zabudowań kościelnych. Dwie pierwsze kwestie wyjaśnia zacytowany niżej fragment ze strony 108. książki Andrzeja Krajny-Wielatowskiego  „ZIEMIA ZŁOTOWSKA”, który nawiasem mówiąc czerpie swoje wiadomości głównie z książki Otto Goerke’go:

 „Proboszczami w Radawnicy byli: 1709 Krzysztof Dziurliński, 1740 Jan Hun, 1781 Andrzej Rohde, 1841 Mateusz Musolff, 1843 Michał Behrend, 1862 administratorami parafji byli Omańkowski i Herman Bielecki, 1872 Franciszek Dekowski, Pełka (jako administrator) i Adalbert Rosentreter, Od roku 1928 proboszczem w Radawnicy jest ks. Ernst Czarnetzki, któremu w ostatnich latach dopomagał ks. wikary Józef Styp Rekowski,, obecnie w Międzyrzeczu.

Do paratji należą niżej wymienione miejscowości:

Radawnica, Grudna wieś , Franciszkowo, Górzno, Kamień, Józefowo, Kiełpin, Krzywa wieś, Lędyczek, Marjanowo, Nowy dwór i Grudna folwark, razem 994 dusz.

W granicach dzisiejszej paratji istniały dawniej kościoły w Górznie, Grudnie, Kamieniu i Krzywej wsi.”

Natomiast losy budynku kościoła oraz plebanii są nam znane właściwie dopiero od końca XIX. wieku. Jest oczywiście nieprawdopodobne, aby hipotetyczna drewniana budowla kościoła z 1440. roku przetrwała do schyłku XIX. wieku, a nawet do czasów Jana Wiganda w drugiej dekadzie XVIII. w. Nie wydaje się też prawdopodobne, aby budowla opisywana w sprawozdaniu z wizytacji w latach 1652-53. była starsza, aniżeli rok 1578. tj. okres odtworzenia wsi przez Piotra Czarnkowskiego; można jedynie przypuszczać, że drewniany kościół w Radawnicy podlegał tym samym kolejom losów co tysiące jemu podobnych w Polsce i był periodycznie niszczony – bardzo często przez pożary i również okresowo – gdy sytuacja ekonomiczna na to pozwalała - odbudowywany. Jest natomiast możliwe, że kościół z 1653., a raczej – jak z opisu wynika - większa kaplica choć już z chórem, przetrwał do czasów Jana Wiganda i przez niego został w trakcie remontu odnowiony i powiększony. Na podstawie dostępnych materiałów nie można potwierdzić informacji naszego rodzinnego kronikarza o fakcie pobudowania przez Jana Wiganda nowego kościoła. Dalsze losy tych budynków opisuje Otto Goerke:

„1766 zamieszkiwało teren parafii 489 katolików i 967 ewangelików. 1849. stara plebania groziła zawaleniem i została sprzedana na rozbiórkę, a pobudowano nową.

W lecie 1858. nastąpił, w najwyższym stopniu konieczny remont kościoła i belkowania, na którym zawieszone były dzwony, a w 1887. kościół był w stanie grożącym zawaleniem, tak że niezbędna była jego rozbiórka. Dzisiejszy kościół jest zbudowany w latach 1887. i 1888.; kamień węgielny położono w dniu 03. maja 1887. Koszt budowy wyceniono na 26.975 marek. Dużą część kosztów budowy pokryło Towarzystwo Dyskontowe z Berlina jako patron [sponsor] budowy.”

Wspomniane Towarzystwo Dyskontowe z Berlina było w owym czasie właścicielem dóbr radawnickich, które zakupiło na licytacji po bankructwie dr. Strousberg’a, pierwotnego nabywcy majątku od wcześniej zbankrutowanego Edwarda Goetzendorf-Grabowskiego.

Należy dodać, że budowniczym nowego kościoła, który do czasów dzisiejszych przetrwał w zasadzie w niezmienionej postaci, był ksiądz Franciszek Dekowski, proboszcz radawnicki od 1872. roku.

Prawdopodobnie to właśnie wówczas, po zakończeniu budowy kościoła, przy bramie na ogrodzony teren kościelny, ustawiono – stojące do dzisiaj - dwie figury wyobrażające św. Floriana i św. Jakuba, które uprzednio ozdabiały bramę wjazdowa do pałacu. Przy kościele istniał ufundowany przez Józefa Goetzendorf-Grabowskiego „szpital” dla 2. ubogich, według dzisiejszego nazewnictwa - po prostu przytułek dla bezdomnych, którego statut A. Krajna-Wielatowski datuje na lata 1851-52. Można się jedynie domyślać, że Józef Grabowski pod koniec swego życia ufundował ten przytułek. Warty podkreślenia jest również fakt, że mimo przytłaczającej większości ewangelików wśród mieszkańców terenu parafii radawnickiej, którzy już w 1766. roku według danych Goerke’go prawie dwukrotnie przekraczali ilość katolików (967 do 489), pierwszy protestancki dom modlitwy [Bethaus] powstał według tego samego autora dopiero u schyłku XIX. wieku, ufundowany w 1899. roku przez wymienione jako współfundator kościoła katolickiego, Towarzystwo Dyskontowe z Berlina; nie wykluczone, że do tego czasu uczęszczali oni do po sąsiedzku położonego, a zbudowanego przez współwyznawców, ewangelickiego kościoła w Kamieniu.

Dobra radawnickie należały do końca XVII. wieku do klucza złotowskiego; historię Złotowa i szczegółowy wykaz jego kolejnych właścicieli podaje w swej książce Andrzej Krajna-Wielatowski. Można więc z jego ustaleń przyjąć, że Radawnica należała:

-          w latach 1400-1490 do rodziny Danaborskich, herbu Topór,

-          w latach 1490-1491 do rodziny Kościeleckich, herbu Ogończyk i rodziny Łabyskich,

-          w latach 1491-1619 do rodziny Potulickich, herbu Grzymała,

-          w latach 1619-1688 do rodziny Grudzińskich, herbu Grzymała,

-          od roku 1688 do rodziny Działyńskich                                                                                           

Natomiast w 1698. roku z Radawnicą związała swe losy na okres trzech pokoleń, rodzina Osten – Sacken. Wobec często nieścisłych, a niejednokrotnie wręcz bałamutnych wiadomości dotyczących tej rodziny, zawartych w opracowaniach dotyczących Krajny względnie Ziemi Złotowskiej {np. M. Zientara-Malewskiej w książce pt. „Złotowszczyzna”}, uważam za niezbędne podać najistotniejsze fakty jej dotyczące, a oparte na dokumentach źródłowych.

Ród von der Osten (w XIX. w. uczeni niemieccy wysunęli – nie rozstrzygnięte do dziś przypuszczenie o jego słowiańskim pochodzeniu), herbu własnego, wywodzący się z końca 3. ćwierci XII. wieku z miejscowości Osten, leżącej pomiędzy Bremą a Hamburgiem na trenie północnych Niemiec, związał swoje losy w XIV. wieku z terenem Księstwa Szczecińskiego osiadając początkowo w Dąbiu Łobezkim, a od około 1367. w Płotach. Herb „Osten – Sacken”, typu zachodnioeuropejskiego, czyli łączony z dwóch oddzielnych herbów rodowych, przedstawiony jest w wersji najbardziej podobnej do oryginału przez Juliusza hrabiego Ostrowskiego w jego wydanej w Warszawie w 1898. roku „KSIĘDZE HERBOWEJ RODÓW POLSKICH” na stronie 417. w pozycji 2432.

Po bankructwie w Szczecinie banku Loitzów, spowinowacony z jego właścicielami ówczesny posiadacz Płotów określany w dokumentach jako „Wedige ab Osten et in Plato” [Wigand z Osten i na Płotach], a później „Wedige zu Pünnow” [Wigandem z Pniewa], sprzedał w 1577. dobra w Płotach rodzinie von Blücher z Dymina.

 

 

Następnie na podstawie kontraktu odpłatnej zamiany z dnia 24.07.1582. z księciem Janem Fryderykiem Hohenzollern, odstąpił mu otrzymaną w posagu swej żony Anny von Massow wieś Wapnicę [Ravenstein] w zamian za kupione w dzisiejszym okręgu szczecineckim dobra: Ciosaniec [Hasenfier], Pniewo [Pünnow], Borucin [Burzen], Łomczewo [Lümzow] i Okonek [Ratzebuhr]. Jego wnukiem, był również poddany margrabiego brandenburskiego, Erdmann Krzysztof von der Osten, dziedziczny właściciel już tylko Ciosańca, ożeniony z Zofią Esterą z domu von Glasenapp, których z kolei synem był - urodzony według niemieckich danych genealogicznych  w 1650. roku – antenat linii polskiej - Hans Wedige czyli Jan Wigand, późniejszy właściciel Radawnicy. Jest prawie pewne, że urodził się w rodzinie wyznania ewangelickiego, gdyż wszystkie źródła podają informację o zmianie przez niego wyznania, dokonanej w dniu ślubu. Nawiasem mówiąc przy ówczesnych tendencjach kontrreformacyjnych prezentowanych przez ogół polskiej szlachty, pozostawanie przy wyznaniu ewangelickim uniemożliwiałoby otrzymanie na polskim sejmie, indygenatu.

Nie udało się jednoznacznie wyjaśnić daty poszerzenia rodowego nazwiska „Osten” o drugi człon „Sacken”; istnieje pojedyncza informacja niemieckiego historyka prof. dr. Ernst’a Heinrich’a Kneschke opublikowana w 1867. w „Neues allgemeines Deutsches Adels – Lexicon” mówiąca o odnalezieniu w starej siedzibie rodu Osten na wyspie Rugii, pieczęci  z 1316. roku, której składowymi częściami  są herby obu tych rodzin. Jest to jednak zbyt wątła poszlaka, aby można uważać ją za udowodnioną. Z całą natomiast pewnością podwójnym nazwiskiem w wersji używanej współcześnie, pieczętowała się już w XVI. wieku gałąź rodu zamieszkująca Inflanty. Nie podlega również dyskusji używanie w księgach grodzkich Nakła i Wałcza podwójnego nazwiska – pisanego często w różnych wariantach, jako „Sakkin-Osten”, albo „Osten-Sakin” - przez Jana Wiganda, przed uzyskaniem w 1726. na sejmie w Grodnie z rekomendacji hetmanów polskiego indygenatu {Volumina Legum, tom VI, strony 208/209}, choć w konstytucjach sejmowych określany jest tylko jako Jan Osten. Dowodem mogą być między innymi jego podpisy pod aktem pierwszego zakupu Radawnicy w 1698., tekst kontraktu sprzedaży Ciosańca z 1699. roku, w którego treści można przeczytać: „Gnosi Joannes Vigandi bini de Osten Sakkin et Dorothea Sophie bini Nominis de Osten Sakinowna ...”  oraz pod wyżej cytowanym aktem uposażenia parafii w Radawnicy, spisanym w dniu 13. września 1726., gdy sejm na którym udzielono mu indygenatu zawiązany został dopiero w dniu 23. września tego samego roku.

Podwójnego nazwiska używali również jego najbliżsi krewni pozostali w Królestwie Prus i zamieszkali w dalszym ciągu w okręgu nowoszczecineckim (patrz „Teki Dworzaczka” w Bibliotece Kórnickiej wymieniające odpowiednie dokumenty grodzkie).

Zgodnie z obyczajem swojej klasy społecznej, w młodym wieku zaciągnął się do służby u króla duńskiego, gdzie musiał się wyróżniać zdolnościami chyba nie tylko ściśle wojskowymi, bowiem oprócz stopnia podpułkownika jazdy mianowany został również królewskim szambelanem. W przeddzień wyprawy wiedeńskiej, w której wziął udział, ożenił się w dniu 27.06.1683.  ze swoją siostrą stryjeczną Dorotą Zofią, córką  Joachima Wedige von der Osten dziedzica na Pniewie i Anny Doroty z Podewilsów. W wyprawie wiedeńskiej był rzeczywistym dowódcą pieszego regimentu wystawionego przez generała majora Jana Denemarka (Denmarka), który w tej bitwie dowodził brygadą 4. regimentów na lewym skrzydle wojska polskiego. Brygada ta w ostatniej fazie bitwy zajmowała pozycje naprzeciw obozu tureckiego i można przypuszczać, że po całodziennej walce, wieczornym zwycięstwie i nocy, w trakcie której wstęp do obozu tureckiego – dla uniknięcia zamieszania oraz z obawy przed pułapką – był przez  naczelnego dowódcę wojsk, króla Jana Sobieskiego wzbroniony, nazajutrz jako jedna z pierwszych wdarła się na rabunek i niewątpliwie nieźle się obłowiła.

W dniu 31.07.1698. nabył „wyderkafem” (dosł. „wieder kaufen”; z uwagi na obowiązujący w I. Rzeczypospolitej zakaz udzielania oprocentowanych pożyczek, taka zwrotna sprzedaż przy której procentem były zyski z uzyskanego w zastaw majątku była prawnym wybiegiem w operacji zaciągania kredytu) od Jakuba Działyńskiego, wojewodzica (syna wojewody) kaliskiego, za 190.000 złotych, położone w ówczesnym powiecie nakielskim następujące wsie: Radawnica, Górzna, Krzywa Wieś, Lędyczek Szlachecki, Grudna, Kamień i Nowy Dwór {Archiwum Państwowe w Poznaniu, sygn. Nakło, Gr. 77, k.379}.

 

 

Prawie równocześnie bo w 1699. na podstawie kontraktu zawartego już 05.08.1697. wraz z żoną sprzedali Ciosaniec za 21.000 talarów brandenburskich pułkownikowi Ernestowi Bogusławowi Podewilsowi {A.P. P-ń, sygn. Wałcz, Gr. 44, k.153} co stanowi wymowne świadectwo planowanego już w 1697. zamiaru zmiany posiadanej majętności.

Zważywszy, że dobra Ciosaniec i Radawnica praktycznie przylegały z dwóch stron do granicy księstwa Brandenburgii z Rzeczypospolitą - biegnącej na tym odcinku rzeką Gwdą, a kwestia narodowościowa nie miała w tamtych czasach najmniejszego znaczenia, przeniesienie się o ok. 25. km na południe było wyłącznie zwykłą zmianą adresu, dokonaną moim zdaniem głównie z przyczyn podatkowych i można domniemywać, że nastąpiło najpóźniej w roku sprzedaży Ciosańca, co miało miejsce w 1699. W pierwszej Rzeczypospolitej, za wyjątkiem powszechnie obowiązującego „pogłównego”, nie istniał system stałego opodatkowania, a jedynie poszczególne sejmy uchwalały doraźne podatki, których mało energiczne ściąganie napotykało na dodatek na liczne trudności; natomiast w Księstwie Brandenburgii, a od 1701. w Królestwie Pruskim system fiskalny działał wręcz doskonale, opodatkowanie należało do bardzo wysokich i było bezwzględnie egzekwowane. Nie wątpię, że zarówno Jan Wigand, jak i jego żona umieli poprawnie liczyć.

Kontrakt wyderkafowy z 1698. był powtarzany jeszcze dwukrotnie w latach 1717. {A.P. P-ń, sygn. Nakło Gr. 85, s.121} i 1718., aż do dnia 23.08.1719. {A.P. P-ń, sygn. Nakło Gr. 87 k. 15 II} w którym nastąpiło zawarcie faktycznej umowy kupna - sprzedaży, mocą której Jan Wigand zakupił od Jakuba Działyńskiego: wieś Radawnicę z folwarkiem, Górznę z folwarkiem i młynem, Lędyczek Szlachecki z sołectwem, Grudnę z sołectwem, młyny Piłe i Folusz, wieś Kamień z folwarkiem Nowy Dwór i Krzywą Wieś  za 327.000 tymfów. Wówczas, już zepsuty tymf zwany również złotym polskim, który nawiasem mówiąc z wartości przeliczeniowej, stał się po raz pierwszy realną monetą {J.A.Szwagrzyk: „Pieniądz na ziemiach polskich X – XX w.”}, nominalnie 30. groszowy, a faktycznie wart 12-18 groszy, ważył 6,75 grama i zawierał przeciętnie 3,36 g. srebra próby 800. Tak więc cała zapłata, którą Jan Wigand zobowiązał się uiścić Jakubowi Działyńskiemu ważyła 2. tony 207 kg  250 gramów, a zawierała  srebra (próby 800) - 1. tonę 98 kg i 720 g; taka masa metalowego pieniądza, płacona nawet w ratach, musiała być na tyle bezpiecznie i szczelnie pakowana, aby każde naruszenie w trakcie transportu było natychmiast widoczne, do tego celu nadawały się w owych czasach wyłącznie beczki i jestem przekonany, że są to jedyne beczki ze szlachetnym kruszcem, które można z czystym sumieniem wiązać z Radawnicą.

Jan Wigand i Dorota Zofia mieli następujące udokumentowane potomstwo:

-          Egidiusza (Idziego) Kazimierza, z całą pewnością najstarszego syna; rok urodzenia nie znany (można przypuszczać, że nastąpiło to w latach poprzedzających rok 1693), żonatego z  ewangeliczką Konradyną Dorotą z domu von der Goltz, podkomorzego J.K.Mci {A.P. P-ń, sygn. Nakło Gr.92, s.97}, zmarłego 21.08.1755. w Radawnicy,

-          Kazimierza (Jana) ur. 07.05.1690, profesora teologii moralnej, jezuitę, superiora rezydencji w Wałczu, a później w Międzyrzeczu gdzie 13.05.1754. roku zmarł; szczegóły - Encyklopedia Wiedzy o Jezuitach Na Ziemiach Polski i Litwy 1564-1995”, wyd. WAM Kraków 1996. str.481.

-          Jana Krystiana ur. prawdopodobnie w 1693., członka „maison militaire” (ówczesna ochrona osobista króla) i chorążego króla Augusta III Sasa, poślubił w latach 1715-1718 nieznaną z imienia żonę zmarłą prawdopodobnie w połogu jego starszego syna, a po raz drugi żonatego w latach 1730 – 1731 z Ludwiką Barbarą z domu Rydzyńską, zmarłego 18.01.1738.,

-          Dorotę Klarę ur. w przedziale lat 1687-1689, która przed 1719. wyszła za Kazimierza Wiesiołowskiego, stolnika czernichowskiego, dziedzica Dźwierszyna, zmarłą 04.04.1770 w Smogulcu, majątku swego syna Ignacego i tam w kościele przed ołtarzem pochowaną,

-          Franciszka Jakuba, prawdopodobnie najmłodszego syna, urodzonego w nieznanym roku, ale można przypuszczać, że około 1700., podpułkownika wojsk koronnych, poślubił  wzorem ojca swoja kuzynkę Dorotę Osten z nieznanego odgałęzienia rodziny, zmarłego przed 1775. rokiem.

 

Przekaz rodzinny mówi jeszcze o trzech córkach, ale zgodnie z osiemnastowiecznymi zwyczajami córki uchodziły za potomstwo mniej warte zapisów, stąd wiadomości o nich są nadzwyczaj skąpe. Wiadomo, że były to: Estera Juliana – zakonnica w konwencie chełmińskim, Helena – zmarła w młodym wieku i Ludwika – poślubiona Gasparowi Zygmuntowi de Fleming.

Należy również sprostować mylną informację podaną przez Otto Gorke’go, który w swej książce „Der Kreis Flatow„ w opisie Radawnicy, między Janem Wigandem, a wykazanym powyżej jego potomstwem, wprowadza dodatkową osobę jakiegoś Jana, który miał rzekomo być synem Jana Wiganda i ojcem jego wykazanych wyżej, synów. Jest to oczywiście informacja całkowicie błędna wynikła z całą pewnością z rodzinnych zwyczajów nadawania  z pokolenia na pokolenie powtarzających się imion oraz występowania w okręgu Wałcza innych przedstawicieli rodziny o imieniu Jan.

Bez szczegółowych badań i opracowanej przez fachowców monografii zabudowań dzisiejszego pałacu, o wyglądzie budynku dworskiego w okresie Jana Wiganda i jego potomków dziedziczących Radawnicę praktycznie nic nie wiadomo. Można, co najwyżej przypuszczać, że dwór lub dworek zlokalizowany był w tym samym, co obecnie miejscu, a ze współczesnej bryły pałacu powstałego w 1. połowie XIX. wieku rdzeń części najstarszej – nie wykluczone, że pamiętającej Jana Wiganda lub wręcz przez niego zbudowanej – zawarty jest w centralnej części fasady frontowej, ograniczonej dwoma wąskimi półokrągłymi bardzo smukłymi wieżyczkami, która  paradny kształt otrzymała w trakcie ostatniej przebudowy dokonanej przez Józefa Goetzendorf-Grabowskiego w pierwszej połowie XIX. wieku. Pośrednim potwierdzeniem tej tezy jest wizja lokalna dokonana w czerwcu 2002. roku z udziałem Pani Barbary Mincewicz, dyrektorki Uniwersytetu Ludowego w Radawnicy, w wyniku której obejrzano podpiwniczenie wymienionej części pałacu wykonane z solidnie murowanych ścian oraz kolebkowych i krzyżowych sklepień, odróżniające się jednoznacznie od pozostałych piwnic znajdujących się pod nowszymi częściami budynku. Mury te ze względu na umieszczenie w nich zaplecza gastronomiczno-magazynowego Uniwersytetu są starannie potynkowane i pomalowane, co uniemożliwia rozpoznanie rozmiarów użytej do ich budowy cegły. Datowanie, tej z pewnością najstarszej części budynku, będzie możliwe jedynie w trakcie przeprowadzenia specjalistycznych badań przez kwalifikowanych konserwatorów; nie jest jednak nadużyciem stwierdzenie, że piwnice te są znacznie starsze od XIX. wiecznych dobudowanych fragmentów pałacu.  Z treści uprzednio przytaczanych dokumentów wynika, że Radawnica przed Janem Wigandem była folwarkiem wchodzącym w skład dóbr złotowskich i jako taka stanowiła siedzibę jedynie zmieniających się okresowo rządców, zamieszkałych z woli właścicieli dóbr w zbudowanym z pewnością z drewna dworku, zwyczajowo większym od wiejskich chat, ale niewiele się od nich różniącym; nie mniej będąc miejscowością nadgraniczną narażoną na znane z historiografii najazdy rabunkowe Brandenburczyków, mogła mieć budowlę obronną, pozostałością której są omówione piwnice, wykorzystane jako element dworu przez nowego nabywcę, Jana Wiganda.

Jan Wigand spisywał, a raczej oblatował testament 08.01.1729. {A.P. P-ń, sygn. Nakło, Gr.89, k.37}. Zmarł według prof. W.Dworzaczka w 1729. roku, ale jest bardziej prawdopodobne, że jego śmierć miała miejsce dopiero na początku roku 1730. Pośrednio za tym rokiem przemawia data podziału spadku, dokonanego przez jego synów dopiero w dniu 12.07.1730. {A.P. P-ń, sygn. Nakło Gr. 90, k.40}, ale głównie zapis w księdze parafialnej Radawnicy {poszyt: Fundacje Parafii Radawnica w Archiwum Archidiecezjalnym w Koszalinie} o ufundowaniu właśnie w 1730. roku przez Jana Wiganda 56. mszy w intencji pamięci o sobie. Dorota Zofia przeżyła męża i zmarła według prof. W. Dworzaczka przed 1745. rokiem, według zaś danych genealogicznych niemieckich w roku 1750., z całą pewnością również w Radawnicy.

W wyniku wspomnianego wyżej podziału spadku dokonanego we wsi Grudna:

-  Egidiusz Kazimierz otrzymał Radawnicę, zaś później w latach 1733. i 1753. odkupił od brata Franciszka Jakuba, Grudnę i Krzywą Wieś {A.P. P-ń, sygn. Nakło Gr.91, k.157} oraz Kamień {A.P. P-ń, sygn. Wałcz Gr.53, k.133-134v}, częściowo scalając pierwotny ojcowski majątek,

-   Jan Krystian otrzymał Górznę i Nowy Dwór, zaś

-   Franciszek Jakub: Grudnę, Kamień i Krzywą Wieś oraz prawdopodobnie Lędyczek Szlachecki (Downicę) i Grodno (Bergelau).

 

Dorota Klara otrzymała wypłatę posagu, zakonnik Kazimierz  jako jezuita,  zgodnie z regułą zakonu nie mógł niczego posiadać (otrzymane w 1725. od ojca 5.000 tymfów cedował siostrze Dorocie), a wszelkie otrzymane przez niego dobra materialne przechodziły automatycznie na konto zakonu, natomiast córka zakonnica z pewnością otrzymała wyprawę przed wstąpieniem do klasztoru benedyktynek w Chełmie, który należał do elitarnego zakonu i wymagał wniesienia stosownego do statutu nowicjuszki wiana.

Tak, więc Radawnica przeszła na Egidiusza Kazimierza, który ze swego małżeństwa z Konradyną Dorotą miał następujące potomstwo:

-          Franciszka Wiganda Egidiusza, prawdopodobnie pierworodnego syna, rok urodzenia nieznany,  można przypuszczać że miało to miejsce ok. roku 1735., który w również nieznanym roku poślubił Joannę von der Goltz, zmarłego 27.09.1812. w Radawnicy.

-          Jana Kazimierza, urodzonego prawdopodobnie po starszym bracie, szambelana i syndyka papieskiego, po roku 1784. zarządcę, zaś od 17.08.1792. pełnoprawnego właściciela Zamartego i Batorowa, ożenionego 06.03.1791. z Anną Konkordią Kunegundą z Pruszaków, zmarłego 02.01.1813. i pochowanego wraz z żoną w podziemiach kościoła w Zamartem.

-          Dorotę, rok urodzenia nieznany, wyszła przed 1774. za Stanisława Goetzendorf-Grabow-skiego z Grylewa, urodzonego około 1743. roku i zmarłego w Grylewie 12.11. 1811., zmarłą 22. czerwca 1798. i pochowaną przed ołtarzem kościoła w Wąwelnie, które również stanowiło rodzinną posiadłość jej męża

Wiadomo od Otto Goerke’go, który pisząc swoją książkę o Złotowie miał dostęp do wszystkich nie naruszonych w owym czasie zasobów archiwalnych, że Konradyna Dorota zrzekła się w dniu 15.01.1783. roku dóbr radawnickich na rzecz swoich synów – Franciszka Egidiusza i Jana Kazimierza w zamian za dożywocie na Radawnicy; natomiast w 1782. roku odziedziczyła ona po swym bracie Karolu Henryku von der Goltz’u, dobra Batorowa i Buki, którymi w wyniku ustaleń rodzinnych już prawdopodobnie od 1784. zarządzał Jan Kazimierz, aby w wyniku wyroku sądu w Bydgoszczy z dniem 17.08.1792. zostać pełnoprawnym ich właścicielem. Można więc przyjąć, że w tym samym 1784. roku również Franciszek Egidiusz został jedynym rządcą, a później właścicielem Radawnicy.

Małżeństwo Franciszka Wiganda z Joanną z Goltz’ów było bezdzietne, więc po śmierci Franciszka, który zmarł w dniu 27.09.1812. i wkrótce potem w dniu 02.01.1813. również Jana Kazimierza w Batorowie, Joanna została samodzielną właścicielką Radawnicy. W dostępnych dokumentach nie ma żadnej wzmianki wyjaśniającej genezę testamentowego zapisu przez Joannę dóbr radawnickich Józefowi, synowi  małżonków Goetzendorf-Grabowskich. Nie wiemy również czy była to decyzja samej Joanny, czy raczej pośmiertne wykonanie woli zmarłego męża, można jedynie przypuszczać, że osamotniona po śmierci męża Joanna, zmuszona do samodzielnego zarządzania stosunkowo dużym majątkiem, znalazła wsparcie w obojgu szwagrach, w wyniku czego po jej śmierci w dniu 15. grudnia 1817. roku Radawnica przeszła w ręce ich syna, najbliższego jej powinowatego z rodziny męża.

Ród Grabowskich herbu Zbiświcz według wiarygodnego „HERBARZA POLSKIEGO” Adama Bonieckiego przybrał przydomek Goetzendorf od miejscowości Goczkowice w powiecie człuchowskim, w której ich przodek w 1354. roku otrzymał od Wielkiego Mistrza Krzyżackiego 15 włók magdeburskich ziemi. Rodzina ta otrzymała w 1786. i powtórnie w 1840. pruski tytuł hrabiowski, zaś ich  herb jest podany przez Juliusz Ostrowskiego w jego „KSIĘDZE HERBOWEJ RODÓW POL-       SKICH”  w pozycjach 894 – 897. Mąż Doroty z Osten – Sacken’ów, Stanisław Goetzendorf – Grabowski według „ZŁOTEJ KSIĘGI SZLACHTY POLSKIEJ”  Teodora Żychlińskiego, pisarz aktowy gnieźnieński, szambelan JKMci  , pan na Grylewie należał do IX. pokolenia tej rodziny, zmarł 12 listopada 1811. {A.P. P-ń, akta parafialne Grylewa, sygn.1}, pozostawiając z drugiego małżeństwa wdowę Teresę ze Stąpeckich.

Z ksiąg metrykalnych Grylewa wynika, że miejscem zamieszkania tego małżeństwa, była nie Radawnica, a raczej Grylewo – w tamtejszej bowiem parafii rejestrowane są wszystkie urodziny i zgony ich dzieci.

 

 

Ich syn Józef Jerzy Egidiusz, według ksiąg metrykalnych Grylewa urodził się 13. marca 1779. roku; pojął za żonę Antoninę z Nieżychowskich herbu Pomian z której miał trzy córki i dwóch synów. Józef Goetzendorf – Grabowski zmarł w dniu 08. marca 1857. roku  w Wąwelnie pozostawiając dziedzica w osobie jedynego wówczas żyjącego syna Edwarda.

O nim w roczniku XXIII. na stronie 198. „ZŁOTEJ KSIĘGI SZLACHTY POLSKIEJ” pisze Teodor Żychliński:

„Grabowski Goetzendorf  h r a b i a  E d w a r d  b. członek pruskiej Izby Panów, weteran z r. 1831, niegdyś właściciel bardzo znacznych majątków rodzinnych, jak Wąwelna z ozdobnym pałacem (ok. 8.000 m.m.), dalej Grylewa, kluczy Sypniewskiego i majętności Radawnica, które dziś wszystkie są już w rękach niemieckich, o s t a t n i  h r a b i a  z domu Goetzendorf Grabowskich, w młodości swej słynny z piękności męzkiej i nadzwyczajnego powodzenia w świecie, zwłaszcza niewieścim, oraz z bajecznej niemal rozrzutności, zmarł w 91 roku życia dnia 6 czerwca 1900 r. w grylewskim pałacu, gdzie przy sprzedaży zastrzegł sobie wolne do śmierci pomieszkanie, na rękach jedynej pozostałej córki Maryi owdowiałej hrabiny  Kaźmierzowej  Czapskiej. – Na nim wygasła  m ł o d s z a  g a ł ą ź  znakomitego, prastarego i senatorskiego domu.”

Podanie Marii Zientara - Malewskiej o 12. beczkach złota jest niewątpliwie pokłosiem – zrodzonym pośród społeczności wiejskiej - hulaszczego i rozrzutnego trybu życia - Edwarda Goetzendorf - Grabowskiego, nie mniej szczerze wątpię, aby kucharz i jego siostra byli najwłaściwszymi osobami do wtajemniczania o zasobach prywatnego skarbca.

Warto również zauważyć, że  o ile – jak twierdzi autorka - już ojciec Józef zmarł w nędzy i opuszczeniu, to nie bardzo wiadomo za co hulał jego syn Edward. Należy również pamiętać, że Radawnica dla obu Grabowskich była peryferyjnym majątkiem, ani największym, ani też najlepszym i tak też była przez nich traktowana. Ta sama autorka, czerpiąc zresztą obficie z Otto Goerke’go pisze o wielkich trudnościach finansowych przy spłacie należności Jakubowi Działyńskiemu już przez pierwszego właściciela Radawnicy, Jana Wiganda Osten – Sacken, który gospodarzył akurat w czasie trwania wielkiej wojny północnej (1700 – 1721) i zmuszany do świadczenia dużych kontrybucji, odbudowujący folwark po pożarze od pioruna, fundujący wyposażenie i prawdopodobnie remont kościoła, wypłacający posagi  córek, mimo niewątpliwych bogatych zdobyczy wojennych w czasie wyprawy wiedeńskiej z całą pewnością nie był krezusem finansowym. Świadectwem jego zasobów finansowych są dalsze losy jego średnio uposażonych finansowo synów, z których  bezpośredni następca w Radawnicy, Egidiusz  Kazimierz w okrojonym majątku nie mógł się już żadną miarą zaliczać do magnatów. Na szczeblu zaś wnuków Jana Wiganda, w wyniku kolejnych podziałów spadkowych, zostali oni z przyczyn ekonomicznych zmuszeni do tzw. „chodzenia” po dzierżawach. Tak więc przehulane przez obu Grabowskich pieniądze z całą pewnością nie pochodziły z zasobów skarbczyka radawnickiego, ale miały swe źródło wyłącznie w pożyczkach zaciąganych pod zastaw ziemi i nieruchomości gospodarskich.

Kończąc historię związków polskiej gałęzi rodziny Osten-Sacken z Radawnicą należy również wyjaśnić sprawę miejsca pochówków pierwszych jej przedstawicieli. Według kronikarza rodzinnego Kazimierza:

„Praojcowie nasi Hans Wedige i Jan Krystian spoczywają w kościele radownickim ich fundacji, znajduje się tam jeszcze kilka trumien, ale z biegiem czasu zniszczone i zaniedbane bez napisów.”

Ten nadzwyczaj lakoniczny zapis, podkreślający jedynie istnienie „kilku trumien”, pozwala na przypuszczenie, że trumny te musiały znajdować się w  takim pomieszczeniu, które nie nastręczało trudności z określeniem ich liczebności, a więc było to pomieszczenie w stosunku do którego najwłaściwszym określeniem jest pojęcie krypty grobowej, natomiast z kontekstu kroniki jednoznacznie wynika, że przekazana informacja  oparta jest o korespondencję kronikarza z proboszczem Dekowskim, który przekazywał informacje w oparciu o przeprowadzoną wizję lokalną w czasie poprzedzającym termin budowy nowego, do dziś istniejącego kościoła, a więc przed rokiem 1887.

 

 

 

Tymczasem w trakcie szczegółowych oględzin kościoła dokonanych w 1997. roku, zarówno w jego wnętrzu jak i w otoczeniu stwierdziliśmy, że za wyjątkiem płytkiej piwniczki z zewnętrznym wejściem, zawierającej zniszczony piec do ogrzewania i mały składzik na opał, zlokalizowanych pod prawą nawą na pograniczu prezbiterium i zakrystii, nie ma ani w kościelnej posadzce, ani też na zewnątrz budynku, śladu płyt nagrobnych względnie widocznych zejść do podziemi, czy do krypt grobowych.

W wyniku rozmów przeprowadzonych z mieszkającymi od urodzenia w Radawnicy: panią Gertrudą Bulką, emerytowaną kierowniczką biblioteki i założycielką miejscowej kroniki oraz sędziwym – wówczas 87. letnim - panem Biedrzyckim, byłym długoletnim kościelnym, uzyskałem potwierdzenie istnienia płyty nagrobnej wymieniającej nazwiska naszych zmarłych przodków. Płyta znajduje się w nawie kościoła w nieznacznej odległości od granicy prezbiterium, na skraju pierwszych ławek prawego rzędu, lecz w latach 60. XX. wieku została przykryta nową terakotową posadzką, przez co oczywiście krypta została na  czas istnienia obecnego kościoła całkowicie ukryta, a płyta nagrobna stała się niewidoczna. Należy w tym miejscu podkreślić z szacunkiem  postępowanie księdza proboszcza Franciszka Dekowskiego, który po zburzeniu poprzedniej budowli w trakcie wytyczania i murowania nowego kościoła,  mogąc w zasadzie całkowicie zakryć nową posadzką istniejącą płytę, która zakrywała zejście do krypty, zachował ją i tak zaprojektował jej poziom, że płyta ta była eksponowana w jednym z nią poziomie. Wskazane przez świadków jej usytuowanie świadczy o znacznym powiększeniu rzutu poziomego nowego kościoła, w wyniku którego położenie grobu uległo przesunięciu, bowiem „dobrodziejów” zwyczajowo chowano w prezbiterium u stóp ołtarza i z całą pewnością tam właśnie w porozumieniu z ówczesnym proboszczem, zbudował Jan Wigand – w trakcie remontu kościoła – rodzinną kryptę grobową,

Spoczywają tam na pewno:

I.   Nabywca Radawnicy:

     1. (Hans Wedige) Jan Wigand von der Osten – Sacken.

         Podpułkownik jazdy i szambelan króla Danii; podpułkownik jazdy króla polskiego Augusta II Sasa. Urodzony ok. 1650. w Ciosańcu – zmarł 1729/1730. w Radawnicy.

         Jego poślubiona 27.06.1683. żona –

     2. Dorota Zofia de domo von der Osten - Sacken.

         Urodzona  ok.1666. w Pniewie – zmarła ok. 1745. w Radawnicy.

II.  Syn poprzedniego, dziedzic Górzny i Nowego Dworu:

     3. Jan Krystian Osten – Sacken.     

         Członek „maison militaire” i chorąży Augusta III Sasa, chorąży chełmiński.

         Urodzony ok. 1693. w Radawnicy – zmarł 18.01.1738. w Górznie.

III. Ostatni dziedzic Radawnicy:

     4. Franciszek Wigand Egidiusz Osten – Sacken.

         Urodzony w nieznanym roku (przed 1740.) w Radawnicy – zmarł 27.09.1812. w Radawnicy.         

         Jego poślubiona w nieznanym roku żona –

     5. Joanna de domo von der Goltz.

         Urodzona w nieznanym roku w nieustalonej miejscowości  - zmarła 15.12.1817. w Radawnicy.

Są pochowani przypuszczalnie {na granicy pewności}:

IV. Drugi dziedzic Radawnicy:

      6. Franciszek Kazimierz Osten - Sacken  

 Podkomorzy J.Kr.Mci   Augusta III Sasa.

 Urodzony w nieznanym roku (ok. 1684.- 1689.) w Ciosańcu – zmarł 21.08.1755. w Radawnicy.

 

 Jego poślubiona w nieznanym roku żona:

      7. Konradyna Dorota de domo von der Goltz.

          Urodzona w nieznanym roku w nieustalonej miejscowości, zmarła po 1783. roku w Radawnicy.

Jest być może pochowana:

V.  8. Pierwsza żona (nieznanego imienia) Jana Krystiana z p. II., zmarła prawdopodobnie w połogu około 1718-1720.

Dla zobrazowania dalszych losów Radawnicy, warto zacytować całość hasła zawartego w IX. tomie „SŁOWNIKA GEOGRAFICZNEGO KRÓLESTWA POLSKIEGO”  wydanego w 1888. roku:

                                                      „R A D A W N I C A

Radownica 1.) niem. Radownitz, wieś kość. nad Krzywą Strugą (dopływ do Głdy), przy szosie do Złotowa (odl. 10,9 klm.) na płn.-zach. Posiada agenturę poczt. i stacyą tel. (od 1886 r.), szkołę kat. (1 naucz, i 64 dz.), szkołę ewang. (1 naucz, i 121 dz. w 1887 r.). Par. ewang. Złotowo. Obszar wynosi 752 ha (574 roli or., 31 łąk, 59 lasu). W 1885 r. 63 dm., 100 dym. 471 mk., 342 kat., 118 ew., 11 żyd. Kościół kat. p.w. św. Barbary jest patronatu prywatnego, przy nim bractwo Trzeźwości (od 1859 r.); oprócz tego jest szpital dla 2 ubogich w skład par. (dek. kamieński) wchodzą: Radownica, Górzna, Kamień (Hohenfier), Strassfurth czyli Grudna, Dwór Lendycki, Pokrzywnica, Franciszkowo, Nowydwór, Bergelau, Barkriege (niem), Antonienbusch (już nie istnieje), Maryanowo i Józefowo. Obecnie (1887) buduje się nowy kościół w stylu ostrołukowym. Koszta oszacowano na 52,000 marek, z której sumy jedna trzecia przypada na ubogą gminę. Przy kopaniu fundamentów znaleziono w miejscu, gdzie ma stanąć wieża, trzy urny, w których oprócz popiołu znajdowały się małe gnaciki białe i kolczyki. Urny stały w rzędzie, jedna przy drugiej, obstawione w czworobok 4 kamieniami, nad urnami zaś leżał duży płaski kamień. Po wydobyciu rozsypały się na kawałki. Par. tutejsza leży na kresach dyecezyi chełmińskiej, w stronie zamieszkanej prawie wyłącznie przez protestantów.

W parafii istnieje aż 6 szkół prot. a tylko 2 katol. Kościołów zaś mają tu protest. 4; w Kamieniu, w Grodnej, w Krzywej wsi i Górznej, a katolicy tylko jeden. Teraźniejszy prob. Dekowski położył około wybudowania nowego kościoła znaczne zasługi. Stary kościół był drewniany. R.1867 r. liczyła par. 613 dusz, r. 1887 zaś 739. Kościół tutejszy był dawniej filią par. złotowskiej. Odłącze­nie i erekcya parafii nastąpiła w 1726 r. na podstawie darowizny Jana Wiganda v. Osten - Sacken, którą d. 19 maja 1730 r. potwierdził arcyb. gnieźnieński Teodor Potocki; benedykcya nastąpiła r. 1744. Dawniej na­leżała R. do dek. łobżenickiego, właścicielami zaś byli dziedzice dóbr radownickich; uwłaszczenie nastąpiło dopiero w pierwszej połowie bie­żącego stulecia. R. 1653 było tu 20 włościan, dawniej 33; byli zobowiązani dawać mesznego po 1 korcu żyta czyli 4 rzeszetniki, owsa zaś per medietatem (Wiz. Tebnica 169).               

 2) R., dobra ryc. tamże, obejmują razem z fol. Józefowem, Maryanowem i Franciszkowem i leśn. Radownicą 3331 ha, między tymi 1874 roli or., 180 łąk, 1180 lasu. W 1885 r. było w R. 12 dm., w Fr. 4 dm., 75 mk, w leśn. 1 dm. i 7 mk.;  razem 500 mk., 300 kat., 200 ew. Gorzelnia parowa przerabia dziennie 225 cent. kartofli; oprócz tego jest tu młyn o 2 gankach, i hodowla bydła rasy holenderskiej. Dobra należą do towarzystwa dyskontowego w Berlinie; czysty dochód szacowano r. 1885 na 11,479 mrk. Teraźniejszy administrator dóbr spuszcza jezioro tutejsze do rzeki Głoty przez kanał przekopany w środku wsi. R. 1653 posiadał te dobra Andrzej Grudziński, woj. kaliski (ob. Wizyt. Trebnica str. 164); 1695 Maciej Działyński, także woj. kalis­ki, potem von Osten - Sacken, po nich Grabowscy. R. zaś 1866 nabył te dobra Dr. Strausberg (ob. der Kreis Fłatow von Schmitt, str. 290).“

Nietypową zabudowę Radawnicy, która pomijając pałac i naprzeciw niego położony zespół zabudowań gospodarczych, przypomina literę „U“, z obejściami gospodarzy zlokalizowanymi wzdłuż dwóch równolegle biegnących ulic, można zrozumieć dopiero po uwzględnieniu leżącego w środku wsi, a dziś nieistniejącego jeziora, o spuszczeniu którego dopiero przy końcu XIX. wieku, pisze „SŁOWNIK”.

Najnowsze dzieje tej wsi, obejmujące okres XX. wieku, zawarte są w starannie prowadzonej „KRONICE RADAWNICY” przechowywanej w bibliotece mieszczącej się w pałacu.



Radawnica – fasada frontowa pałacu; stan z 1997. roku




Radawnica – front pałacu; stan w 1997. roku




Radawnica. Fasady tylna i boczna z wejściem do biblioteki




Radawnica – kościół; front i wjazd na teren kościelny



Figury świętych Floriana i Jakuba

Poprzedni rozdział
Powrót o poziom wyżej
Następny rozdział

Powrót do spisu treści